Kiedyś, jeszcze na starej stronce pisałem o MacBook Air… Było to chyba 5 minut po premierze tego przecudownego lapopika. Wtedy już rzucały się w oczy takie minusy jak niewymienialna bateria, jeden port usb (więc podłączenie mojego zewnętrznego dysku który wymaga 2xUSB odrazu odpada), oraz przede wszystkim CENA! Wersja tańsza 5k złotych, a droższą w Polsce na razie nie ma co pytać, bo nikt nie sprowadza.
No, ale to było pół roku temu, a dzisiaj można już pójść do najbliższego MediaMarkt/Saturn aby samemu sprawdzić to cudeńko. Po pierwsze jest super cienki, to widać. Lekki też jest, pomimo tych super zabezpieczeń, które doczepili specjaliści ze sklepu.
Laptop był oczywiście wyłączony, bo nikt się nawet do niego nie zbliża (cena 5800zł, więc wiadomo). Uruchomienie… nie wiem, 5 sekund? Może 6… Pulpit bardzo mi przypomina Gnome pod Linucha, ale oczywiście to piękny MacOs. Pierwsze co racze sprawdzić to touchpad. Wystarczy otwrzyć jakiś obrazek, wykonać ruch palcami jednej ręki aby go zbliżyć lub oddalić. Zero smużeń, doczytywań, lagowania. Wszystko płynne i bez żadnych problemów.
Najlepsze że laptop jest gotowy do pracy od razu po wyjęciu z pudełka. Ale tak jest ze wszystkimi Macami. Nie potrzeba nic instalować. Odpalamy komputer i wszystko już jest. A nie, że Windows się instaluje, potem kodeki i takie tam… Tutaj wszystko jest gotowe out-of-box.
Oczywiście, pan w sklepie nawet nie wiedział od mutlitouch touchpadzie… ale teraz już wie. Może kogoś przekona do kupna najcieńszego na świecie laptopa.